Strach trochę jest

Nie jestem wielkim fanem prywatności w sieci czy gdzie indziej. Brzmi to dziwnie z klawiatury gościa od 20 lat skrytego za przydomkiem leniuch102, ale o tym przy innej okazji.
Chodzi mi o to, że brak prywatności w jej dzisiejszym rozumieniu jest podstawą zaufania i wspólnoty. Kiedyś panna na zabawie w trzy sekundy dowiadywała się, że świeżo zapoznany Mietek jest z Błoniarzów i to wystarczyło. Wszyscy z grubsza wiedzieli, że Błoniarze są z Rudy, mają osiem hektarów pod lasem, trochę piją, ale nie biją i kończą się koło 60tki na nerki.
Dzisiaj zebranie takiej wiedzy o kimkolwiek grozi rozstrzelaniem przez pluton RODO i dlatego zamiast pozostać rodziną rodzin stajemy się stadem do zaczipowania przez Gatesa. Żartowałem.
Zrzeczenie się części „prywatności” niesie ze sobą też inne pożytki.
Było takie powiedzenie, że połowa kasy na reklamy jest wywalana w błoto, problem w tym, że nie wiadomo, która. Marnotrawstwo środków na reklamy było też jednym z argumentów przeciw kapitalizmowi za czasów, kiedy w Polsce nie trzeba było nic reklamować, bo na półkach stał tylko ocet.
Dlatego jeśli wgląd w to kim jestem i co robię pomoże Korporacjom w uchronieniu mnie przed reklamami podpasek – jestem za.
Azaliż aliści… Ostatnio zaczął odwiedzać mnie kot sąsiadów. Kot na ziemiach odzyskanych – łakoma rzecz, patrz „Sami Swoi”. Poszedłem obłaskawić go kawałkiem myśliwskiej. Skubany powąchał i sobie poszedł, myśliwskiej nie ruszając. Lekko oburzony wróciłem na fotel, otworzyłem fejsa i pierwszą rzeczą, którą ujrzałem…. TADAM!… była reklama karmy dla kotów.
Ojapierokur.
Dreszcz podniósł mi włosy na d… Jak to, skąd to? Nie wiem, a bardzo bym chciał. Czyżbym bezwiednie wydał z siebie kici-kici, a fejs, mający dostęp do mojego mikrofonu wyłapał i nadał do centrali, która zwrotnie wysłała reklamę z karmą? Ale ja nie mówię do kotów kici-kici. W ogóle nic ostatnio nie mówię, do nikogo. To może diaboliczna sztuczna inteligencja rozpoznawszy moje nieuświadomione kaprysy wyliczyła, że tego i tego, o tej i o tej pomyślę cieplej o kotach w ogóle?
Jeżeli tak, to droga Inteligencjo – niniejszym oświadczam, że nie zamierzam sobie kupić, ukraść, załatwić żadnego kota. Ani żadnego zwierzęcia, któremu musiałbym cokolwiek kupować. Następny zestaw reklam poproszę.

Poniżej myszołów. Zasilany myszami, obchodzi się bez karmy.

5 myśli na temat “Strach trochę jest

  1. Ja wiem jak było naprawdę. Otóż zmyślna AI wykoncypowala wszystko analizując ruchy smartfonem w ramach gospodarstwa na ogród, potem do lodówki i z powrotem, a pomiędzy jeszcze jakieś mamrotanie pod nosem o siersciuchu że to nic innego tylko zwierz w osobie rzeczonego kota własnie. Bo cóż w naszych szerokościach geograficznych jest możliwe, poza zwierzyną łowną rzecz jasna którą dokarmia się jednak trochę inaczej? Także tak, te ciecholery są znacznie bardziej zaawansowane niż się wszystkim nam, niezwiązanym z technologiami militarnymi wydaje 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nieeee tam. Reklamy karmy dla ptaków zobaczyć miałeś. To algorytmowi się po….przyło. 😉
    Swoją drogą to chciałbym zobaczyć twoją minę jak ci ten łiskas wyskoczył … 😉
    (Ja bym chyba pomyślał, że zwariowałem :-)))
    )

    Polubione przez 1 osoba

  3. Gógiel zlitował się nad ptakami bo wie że wrzucasz dużo zdjęć i zaproponował przemysłową karmę dla kota z marchewki w celu promoci feliweganizmu.

    Polubienie

Dodaj komentarz