Paryżewo

Długi czas życie w Polsce płynęło pod znakiem „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Kraj miał być pełen urokliwych miejsc, które pobiłyby na głowę Prowansję i Cyklady, gdyby ktokolwiek o nich wiedział. Ale nie było kasy na promocję. Wyobraźni miejscowych sołtysów. Tabliczek z info, co to za zabytek… itp. itd.

Otóż zmieniło się. Pojechaliśmy na groby do wiochy mniejszej od mojej, Fałkowa w centralnej Polsce. Wydobywam pomnik pradziadka z chwastów, kiedy podbija kuzynka ze zniczami i grubą książką pod pachą. Co tam kupiłaś? Monografię Fałkowa. What?!
Kniga gruba na paręset stron, zdjęcia posesji, drzew, biogramy sołtysów… Miejscowy entuzjasta zebrał, samorząd dofinansował, fachowo złożone i wydrukowane.
Szok. Wioska paresęt osób.
Pojawia się siostra. A ty co kupiłaś? Magnes na lodówkę. Z czym? Z Fałkowem.
Magnes. Na. Lodówkę. Z. Fałkowem.
Tak że tak. Nie ma już w kraju dziury wystarczająco grubo zabitej dechami, żeby nie sprzedali wam w niej magnesu na lodówkę w kształcie dechy z nazwą dziury
Ta dzika plaża nad Parsętą, gdzie kąpaliście się na golasa w 1996 zapewne też ma już stronę na fejsie. I wypożyczalnię leżaków.
Turyści znają i polecają.

Największa miejscowa atrakcja, zaraz po remizie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s